poniedziałek, 25 października 2010

Nurowska

Dziś będzie o pewnej książce...Książce, dzięki której przeniosłam się w Bieszczady, po których dobre 7 lat temu wędrowałam....Książce dla mnie magicznej z kilku względów. Po pierwsze - akcja toczy się w miejscach, po których wędrowałam, po wtóre: porusza temat wilków....Dla mnie wspaniałych zwierząt, symbolu wolności.
Dziś o książce Marii Nurowskiej pt. "Nakarmić wilki". Czytając, przeniosłam się w Bieszczady, czas stanął dla mnie w miejscu...Magia owładnęła mnie totalnie...Te godziny spędzone na lekturze, przerywane jedynie szykowaniem kolejnych dzbanków herbaty były dla mnie bezcenne...Kiedy czytałam, jak bohaterka odwiedza wypalarnię węgla to przypomniało mi się, jak pewnego dnia po ponad 12 godzinnej wędrówce okazało się, że schronisko jest nieczynne...I to właśnie pracownicy wypalarni węgla przyjęli nas pod swój dach...Pozwolili rozbić namioty, nakarmili, snuli opowieści bieszczadzkie...Byłam zauroczona, zmęczona i szalenie szczęśliwa...To był dla mnie zaszczyt, że mogłam tam gościć...
Poniżej zamieszczam link do filmu pt  Wypalony.
Zachęcam do lektury książki :)

czwartek, 21 października 2010

Owieczka

Dziś od rana szyłam. Dwie prace pokażę, gdy dotrą do właścicielek-przeznaczone są bowiem na różnego rodzaju zabawy.
Pokażę za to poszewkę, którą uszyłam dla zwierzaków Ori, z bloga http://pelnialatawdomutymianka.blogspot.com/   Jakiś czas temu obiecałam, że wyślę coś co ta Kobieta o Wielkim Sercu sprzeda, a pieniążki przeznaczy na potrzebne zwierzakom rzeczy. Tak więc jakiś czas temu powstała owieczka, dziś z niej uszyła się podusia:

wtorek, 19 października 2010

Maszynowy dzień

Czas biegnie nieubłaganie, a wraz z nim zbliżam się do końca ciąży. Za około 86 dni Wiktorek będzie z nami. Muszę się jednak sprężyć z moimi szyciowo-hafciarskimi planami, bo pani doktor przebąkiwała coś o tym, że Mały może pojawić się już na święta.
 Wzięłam się więc do roboty. Poniżej zamieszczam zdjęcia 3 poduszek, które dziś wykończyłam. Nazywają się imionami dziewczynek, do których powędrują :) Pozszywałam też zakładki, które wyhaftowałam już jakiś czas temu. Czekały jednak na zszycie. Jutro mam w planach haft świąteczny, a następnie we czwartek wykończenie prezentu mikołajkowego :)

środa, 13 października 2010

Szyciowo

Dzisiejszy dzionek spędziłam przy maszynie do szycia. Od jakiegoś czasu zbierałam hafty, by móc wreszcie wyciągnąć mojego Łucznika i rozpocząć szycie. Powstały trzy wierzchy poduszek z wróżkami.
Jutro zasiądę do pikowania oraz doszywania spodów.  Dziś wieczorem wykończę dolną część obrusa mamy, poprawię także jeden z kwadracików wyszytych na kołderkę dla Kuby. Jeśli starczy mi sił, popracuję nad chustą marchewkową.

Jesiennie

Nie było mnie tu jakiś czas...Wiele się dzieje u nas w życiu. To, co najważniejsze: Wiktor rozwija się prawidłowo, rośnie, fika mi w brzuszku. Wyprawka jest w trakcie kompletowania.
Już drugi tydzień w jednym z warszawskich szpitali przebywa mój dziadek. Ponieważ mieszkam niedaleko szpitala, staram się każdego dnia odwiedzić go, pobyć choć chwilkę, porozmawiać...Biegam więc, staram się pogodzić obowiązki domowe, wizyty w szpitalu oraz chwile wypoczynku. Nie zawsze mi się to udaje. Staram się....
Korzystając z pięknej jesiennej pogody wybraliśmy się z Lucasem na spacer po lesie. Oto zdjęcia, autorstwa mojego męża:

piątek, 1 października 2010

Różowy tydzień

W dniach od 11 do 18 października odbędzie się RÓŻOWY TYDZIEŃ. Dla mnie to ważny czas, wiele lat temu u siostry mojej mamy wykryto raka piersi. Walczyła rok. Przegrała. Dlatego też popieram wszelkie akcje związane z profilaktyką antyrakową...
Poniżej zamieszczam banerek, dostępny na wielu blogach...